VIM-7 Debrzyno Poland 2005
Wyciągnięte z lamusa

Międzynarodowy gwar przybiera na sile wraz przybyciem kolejnych grup i wypitym piwem. Tuż przed godziną duchów wpada jeszcze grupa z Węgier, a po północy dwa Varadera z Moskwy: Andriej i Nikolaj.

VIM - 7
Debrzyno 13-16 05 2005

Nad głową zapaliła się sygnalizacja: zapiąć pasy. Za około 10 minut samolot wyląduje na lotnisku Rębiechowo w Gdańsku. Pod powiekami czułem piasek zmęczenia, ponad 20 godzin na pokładach kolejnych samolotów, czekania na lotniskach w podróży z Meksyku. Przymknąłem oczy i jak w filmie przesuwały się kolejne obrazy sprzed roku. Obrazy wspomnień z ostatniego zlotu Varadero w Portugalii, kiedy to trzeciego dnia, podczas pożegnalnego obiadu w Porto padły słowa: Do zobaczenia za rok w Polsce. Dzisiaj do tego dnia pozostały już tylko dwa dni. Od razu więc wpadam w wir ostatnich przygotowań. Zgłoszonych na zlot jest ponad 100 motocykli, prawie 160 osób. Mieszkańcy niemalże całej Europy. Po raz pierwszy na VIM zapisali się Francuzi. Co tu dużo mówić trema, można by nawet powiedzieć eurotrema.

Czwartek 12 maja. Ośrodek turystyczny w Debrzynie koło Kościerzyny, centrum naszego zlotu powitał nas słoneczną pogodą wraz z pierwszymi gośćmi z Anglii i Austrii.
Spoglądam na pusty parking otoczony budzącym się z zimowego snu otaczającym lasem. Niewielkie jeziorko, tuż pod samym budynkiem restauracji rzuca refleksy słońca na taras zastawiony drewnianymi ławami i stołami. Wszystko gotowe, wszystko już czeka. Dołącza Pretor i Marcin, ruszamy natychmiast szlifować trasy. Wytyczone przez Bogdana bc pętle i pętelki łatwo mogą wyprowadzić na manowce, a wówczas plama.

13 maja piątek. Od południa, pieszczący ucho odgłos V-twinów zapowiada kolejne grupy gości. Anka i Danka w recepcji uwijają się jak ukropie. Trzeba dokonać formalności, sprawdzić ważność ubezpieczenia, wręczyć wcześniej przygotowane torby z gadżetami, odebrać z recepcji klucze od pokoju lub bungalow lub wskazać miejsce pod namiot. Nad wszystkim czuwa Bogdan bc. I tak do ostatniego przybysza. Na wszystkich, co tu dużo mówić zmarzniętych uczestników czeka w restauracji gorąca zupa, dalej można rozgrzewać się w barze. Międzynarodowy gwar przybiera na sile wraz przybyciem kolejnych grup i wypitym piwem. Tuż przed godziną duchów wpada jeszcze grupa z Węgier, a po północy dwa Varadera z Moskwy; Andriej i Nikolaj. Gorący posiłek nie pomaga, dopiero dobry łyk wódki z sopelków zamienia ich w tryskających humorem znanych z poprzednich zlotów kompanów. Za oknem kreska termometru wskazuje niewiele ponad zero.


14 maj sobota. Welcome to Debrzyno, Varadero International Meeting -7 in Poland is open: wypowiedziane przez Bernarda, założyciela Międzynarodowych Spotkań Varadero słowa, wznieca potężne Huuuurrrraaaa. Wczorajsze zmęczenie skutecznie usuwa kawa wraz z królewsko zastawionymi stołami ze śniadaniem. Po odprawie, małymi grupami czas ruszać na trasy. Największym powodzeniem cieszy się trasa gdańska. Ponad 200 km drogami Szwajcarii Kaszubskie, a kończąca się wjazdem na Długi Targ w Gdańsku od strony Zielonej Bramy. Zgoda władz gdańska umożliwiła wjazd i czterogodzinny postój ponad 100 motocykli w sercu gdańskiej starówki. Dodatkowego splendoru dodała niespodziewana wizyta Lecha Wałęsy, premierów Mazowiecka i Buzka oraz Pawła Adamowicza prezydenta miasta Gdańsk. Towarzyszące nam od rana słońce blednie na chwile w błyskach fleszy aparatów fotograficznych, kiedy Lecha Wałęsę otacza międzynarodowa grupa. Rejestracje i flagi niemalże z całej Europy wzbudzają zainteresowanie i mieszkańców i turystów. Oczarowani pięknem i gościnnością Gdańska, po trzech godzinach zwiedzania wszyscy zbierają się pod Dworem Artusa na pamiątkową fotkę. W kilkanaście minut później zabytkowe kamieniczki oddają echem delikatne basowanie wydechów Varadero, kiedy to formujemy kolumnę aby wrócić do naszej bazy w Debrzynie. Żadnych przygazówek, żadnego zrywania kapcia. Gdańsk żegna globtroterów, którzy ukochali poznawać świat na dwóch kółkach. Wcześniej uzgodniona z policją wyjazd przebiega sprawnie dzięki zablokowanym przez radiowozy skrzyżowaniom. Trasa druga tzw. Północna przemykała drogami Kaszub prosto w objęcia zimnego, ale spokojnego Bałtyku. Wybrali ją Czesi, Słowacy i Short Aleks z Austrii. Radość ze spotkania z Bałtykiem była tak duża, że wjechali w jego fale. Wycofać było trochę trudniej, ale wespół zespół i wszyscy cało wrócili do bazy. W Debrzynie czekała na wszystkich uczta z pieczonym na rożnie dzikiem, dwoma beczkami piwa oraz zespół Mietek Blues Band dopełniając wrażeń niezwykle udanego i słonecznego dnia.

15 maj, niedziela. Pogoda od rana pokazuje swoje kaprysy, akurat dzisiaj nie jest przyjaźnie nastawiona do naszego zlotu, ale my też i mamy dla niej niespodziankę. Dzisiejszy dzień to zwiedzanie zamku w Malborku. Kapuśniaczek towarzyszy nam niemal bez przerwy w drodze do krzyżackiego zamku. Sprawny podział na grupy językowe i pod wodzą przewodników majestatyczne mury zamczyska wchłaniają kolejnych uczestników zlotu. Aura ulewą próbuje się wtargnąć z nimi , ale dachy i mury tego największego w Europie zamku zbudowanego z cegieł skutecznie chronią varaderowiczów i drzemiącą tam historię. Droga powrotna, prowadząca przez bory Tucholskie zostaje skrócona do minimum za sprawą ciągle zaciągniętego chmurami i płaczącego nieba. Czas płynie nieubłaganie i choć jestem przekonany, że wszyscy chętnie przedłużyliby zlot choć o jeszcze jeden dzień nadchodzi moment pożegnania. Kiedy Bernard, w imieniu uczestników dziękuje organizatorom za wyjątkowo udany zlot brawom i owacjom nie ma końca. Najstarszy uczestnik zlotu Barry (73 ) oraz najmłodsi Luis 12 lat, jego brat Harry 9 oraz ich wspaniali rodzice dostali drobne upominki i niemilknące brawa. Przez cały wieczór Bogdan oraz pozostali organizatorzy zbierali podziękowania i słowa uznania za wspaniałą organizacje i przygotowanie zlotu. My zaś dziękujemy wszystkim woluntariuszom, sponsorom. Tośkowi, Marcinowi, firmom Larsen i Kobi, która dodatkowo zorganizowała stoisko i akcesoriami gdzie szczególnym zainteresowaniem cieszyły się drugiego dnia deszczaki.

Chciałbym też "podziękować"Hondzie Polska, której przedstawiciele obiecywali pomoc i sponsoring, ale widocznie doszli do wniosku, że co sprzedane to zapomniane. Varadero to Honda, ale czy Honda Polska to Varadero?
Richi




Napisał "Riczi"