Ano po udanej akcji staranowania motoru przez autko 71 latka jaki zarzekał się, że mnie nie widział - no i chyba prawda, bo nawet nie hamował (choć wlokłem się 47 km/h wg śladu GPSa)
- tak wyglądał kuferek po zdarzeniu
- a tak po naprawie lutownicą i zszywkami od zszywacza + płaskownik i dwie śruby przykryte taśmą.
Czas pracy - dwie godziny "z ogonkiem" ... i dojechał spod Talina.EST do domu.
Naprawa - na podwórku u sprawcy. Siedział i cały czas patrzał i mamrotał "zołotoje ruki"
Lutownica i zszywki
Moderatorzy: bogdanbc, descomp
Lutownica i zszywki
Bogdan "bc" z Sopot,
od 21.04.2007 "drużynowy" (w zastępstwie Wiesia)
od 21.04.2007 "drużynowy" (w zastępstwie Wiesia)
Re: Lutownica i zszywki
Nie tylko ja, jak widać, przyciągam auta Powiedzenie "wjechać w kufer" byłoby tu literalnie spełnione, gdyby nie uszkodzenie kufra o podłoże
- i tym emotikonem chciałem oczywiście wyrazić uznanie dla naprawy, nie dla sprawcy
- i tym emotikonem chciałem oczywiście wyrazić uznanie dla naprawy, nie dla sprawcy
MP
Re: Lutownica i zszywki
Sprawcę poprosiłem, by pojechał ze mną (taszcząc w bagażniku mój urwany kufer) do swojego domu, garażu. Okazało się, że mieszka w małym domku z ogródkiem i takim garażem / stodołą bo ponoć był stolarzem. Jest wdowcem, czyli mieszka sam.
Lutownice pożyczył od sąsiada, bo swojej szukał przez godzinę i nie znalazł. Wielka lutownica, dobrą , starą, radziecką ale z nie pasująca wtyczką, więc rozebrałem i kable przymocowałem do przedłużacza :) .
Jak skończyłem, to powiedziałem, że ma pojechać kupić piwo do wypicia (powiedział że pije tylko wódkę - ale powiedziałem, ze to dla mnie :) ), i coś na zagrychę. Zjedliśmy coś potem u niego w domu "a'la" obiad i popilim ten jego bimber i piwo. A że była już 19-ta, to powiedziałem, że powinien mi zaoferować nocleg :) Tak się i stało i nocowałem w domku. Nocą spałem czujnie. Rano, po śniadaniu, zabrawszy pozostałe piwo, pojechałem do domu :))))
Bogdan "bc" z Sopot,
od 21.04.2007 "drużynowy" (w zastępstwie Wiesia)
od 21.04.2007 "drużynowy" (w zastępstwie Wiesia)