I po zlocie...
Moderatorzy: bogdanbc, descomp
I po zlocie...
Dzięki za super zakończenie i wspólną zabawę.
Gorzów dojechał cały i zdrowy ale bardzoo mokry...
Gorzów dojechał cały i zdrowy ale bardzoo mokry...
-
- Klubowicz VCP
- Posty: 53
- Rejestracja: pn 11 cze, 2007 16:17
- Robert Baran
- Posty: 826
- Rejestracja: wt 22 lip, 2008 01:08
-
- Posty: 121
- Rejestracja: pn 14 wrz, 2009 15:29
A ja w imieniu swoim i Szulera chciałbym gorąco podziękować wszystkim za przybycie na zlot, za wytrwałość podczas pokonywania trasy oraz wyrozumiałość dla błędów, które jako organizator - debiutant, popełniłem całe mnóstwo (do dziś np. śni mi się po nocach Adam, którego przez nieuwagę zostawiłem na Orlenie w Pieszycach - sorki )
Myślę, że udało się pokazać kilka charakterystycznych dla tego regionu obiektów, chociaż nie wszystkie postoje na trasie zostały zrealizowane - trochę dlatego, że samochodem nie jeździ się tak szybko i nie wszędzie można wjechać tak jak motocyklem, pod który pierwotnie ustawiana była trasa. Przejechaliśmy jednak całe Góry Sowie, od doliny Bystrzycy na północy do Przełęczy Srebrnej na południu, zaliczając jeszcze dwie z trzech przełęczy w środkowej części Gór - Walimską (to ta gdzie były odcinki brukowane i gdzie nawigacje się myliły ) i Jugowską (to ta z odcinkiem bardzo dobrego asfaltu). Została jeszcze Woliborska - ale ta może innym razem. Starałem się też przejeżdżać w pobliżu miejsc charakterystycznych dla regionu i wskazywać je paluchem przez okno samochodu. Mam nadzieję, że zauważyliście zabytkowy wiadukt kolejowy w Ludwikowicach Kłodzkich, widok na górny Jugów z Przełęczy Jugowskiej, widok Srebrnej Góry na zboczu pod Twierdzą, katedrę w Bielawie, koło której przejeżdżaliśmy, czy wieżę widokową na Wielkiej Sowie, widoczną na wprost, kiedy jechaliśmy z Grodna przez wioskę Glinno.
Zlot ten potraktowałem historycznie - stąd zwiedzanie Zamku Grodno i Twierdzy Srebrnogórskiej (trochę pobieżne, bo nastąpiły znaczne poślizgi w czasie, ale mam nadzieję, że widok z Donżonu Wam to wynagrodził) oraz dwóch z siedmiu odkrytych punktów niemieckiego systemu "Olbrzym" - jednej z największych tajemnic Gór Sowich. Oczywiście miejsca te to tylko drobna część z tego, co można jeszcze w górach tych obejrzeć i uważam, że w przyszłości można by zrobić uzupełnienie p.t. "Góry Sowie II" i zwiedzić kilka miejsc związanych z "walońską" genezą tego regionu, a więc wydobyciem kruszców, przemysłem (są tu muzea kolei sowiogórskiej, techniki, prawdziwa kopalnia węgla kamiennego czy zabytkowa elektrownia na zaporze w Lubachowie, którą widzieliście, ale przy której zabrakło czasu, aby się zatrzymać).
W każdym razie jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI za przybycie, a ponieważ nauczyłem się sporo na temat organizacji takiej imprezki, jeśli dacie mi szansę, chętnie piszę się na zorganizowanie kiedyś znowu zlotu w zjeżdżonych przeze mnie gruntownie wzdłuż, wszerz a nawet naokoło Sudetach
Myślę, że udało się pokazać kilka charakterystycznych dla tego regionu obiektów, chociaż nie wszystkie postoje na trasie zostały zrealizowane - trochę dlatego, że samochodem nie jeździ się tak szybko i nie wszędzie można wjechać tak jak motocyklem, pod który pierwotnie ustawiana była trasa. Przejechaliśmy jednak całe Góry Sowie, od doliny Bystrzycy na północy do Przełęczy Srebrnej na południu, zaliczając jeszcze dwie z trzech przełęczy w środkowej części Gór - Walimską (to ta gdzie były odcinki brukowane i gdzie nawigacje się myliły ) i Jugowską (to ta z odcinkiem bardzo dobrego asfaltu). Została jeszcze Woliborska - ale ta może innym razem. Starałem się też przejeżdżać w pobliżu miejsc charakterystycznych dla regionu i wskazywać je paluchem przez okno samochodu. Mam nadzieję, że zauważyliście zabytkowy wiadukt kolejowy w Ludwikowicach Kłodzkich, widok na górny Jugów z Przełęczy Jugowskiej, widok Srebrnej Góry na zboczu pod Twierdzą, katedrę w Bielawie, koło której przejeżdżaliśmy, czy wieżę widokową na Wielkiej Sowie, widoczną na wprost, kiedy jechaliśmy z Grodna przez wioskę Glinno.
Zlot ten potraktowałem historycznie - stąd zwiedzanie Zamku Grodno i Twierdzy Srebrnogórskiej (trochę pobieżne, bo nastąpiły znaczne poślizgi w czasie, ale mam nadzieję, że widok z Donżonu Wam to wynagrodził) oraz dwóch z siedmiu odkrytych punktów niemieckiego systemu "Olbrzym" - jednej z największych tajemnic Gór Sowich. Oczywiście miejsca te to tylko drobna część z tego, co można jeszcze w górach tych obejrzeć i uważam, że w przyszłości można by zrobić uzupełnienie p.t. "Góry Sowie II" i zwiedzić kilka miejsc związanych z "walońską" genezą tego regionu, a więc wydobyciem kruszców, przemysłem (są tu muzea kolei sowiogórskiej, techniki, prawdziwa kopalnia węgla kamiennego czy zabytkowa elektrownia na zaporze w Lubachowie, którą widzieliście, ale przy której zabrakło czasu, aby się zatrzymać).
W każdym razie jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI za przybycie, a ponieważ nauczyłem się sporo na temat organizacji takiej imprezki, jeśli dacie mi szansę, chętnie piszę się na zorganizowanie kiedyś znowu zlotu w zjeżdżonych przeze mnie gruntownie wzdłuż, wszerz a nawet naokoło Sudetach
MP
A ja w cyklu "Miejsca których nie zdążyliśmy odwiedzić" dodaję pierwsze. Jest to słynna "Muchołapka" w Ludwikowicach Kłodzkich. Przejeżdżaliśmy dosłownie 150 m od tej tajemniczej budowli, której fragment był widoczny za zrujnowaną poniemiecką fabryką uzbrojenia na wzgórzu Włodyka, dziurawym od korytarzy i bunkrów niczym szwajcarski ser, chwilę później przejeżdżaliśmy pod okazałym wiaduktem kolei sowiogórskiej. Oto fotka:
Zwróćcie uwagę, jak potężna jest to budowla w porównaniu z Wiaderkiem. Chodzą słuchy, że brało to-to udział w hitlerowskim projekcie Wunderwaffe - "Die Glocke" - "Dzwon".
Sporo na ten temat można poczytać w necie:
Dzwon - cz. 1
Dzwon - cz. 2
Dzwon - cz. 3
Dzwon - cz. 4
Dzwon - "Iron Sky"
Dzwon - opis urządzenia
Zamki Polskie - Zamek Stary Książ
Dzwon - bardziej sensacyjnie...
...bardziej trzeźwo...
...i mega trzeźwo.
Prawda, że ciekawe
Zwróćcie uwagę, jak potężna jest to budowla w porównaniu z Wiaderkiem. Chodzą słuchy, że brało to-to udział w hitlerowskim projekcie Wunderwaffe - "Die Glocke" - "Dzwon".
Sporo na ten temat można poczytać w necie:
Dzwon - cz. 1
Dzwon - cz. 2
Dzwon - cz. 3
Dzwon - cz. 4
Dzwon - "Iron Sky"
Dzwon - opis urządzenia
Zamki Polskie - Zamek Stary Książ
Dzwon - bardziej sensacyjnie...
...bardziej trzeźwo...
...i mega trzeźwo.
Prawda, że ciekawe
Ostatnio zmieniony pn 19 gru, 2011 21:56 przez MarekP, łącznie zmieniany 6 razy.
MP
Te już są obstawione Ale w przyszłości - kto wie. Żebym tylko miał motocykl, bo ciągać za sobą grupę samochodem omijając trudno dostępne, ale przez to najfajniejsze miejscówki i jeszcze tracąc kupę czasu, bo ani skrócić gruntową drogą, ani dać ostrzej po garach - to kiszka. Dacie wiarę, że pierwszy, najłatwiejszy odcinek naszej drogi, który liczyłem autem pokonać w tym samym czasie jak motocyklem (dlatego autem nawet go nie sprawdzałem, a szkoda...), zajął 45 minut, a motocyklem zajmował tylko 30 Dobrze, że widząc poślizg czasowy, wpadło mi do głowy najpierw zwiedzić zamek, a później w miarę wolnego czasu zatrzymać się przy tamie w Lubachowie. A jak się jeszcze przewodnik rozgadał na zamku to już na tamę nie starczyło czasu - tylko przejechaliśmy koło niej i zaliczyliśmy krętą drogę wzdłuż brzegów jeziora - ech, żebym ja miał tam motor - iskry by szły z podnóżkówEagle pisze:Jestem za :)MarekP pisze: "Miejsca których nie zdążyliśmy odwiedzić"
Na zakończenie czy następne rozpoczęcie?
[ Dodano: Nie 18 Gru, 2011 19:14 ]
Faktem jest, że jak się podjedzie pod Muchołapkę (a musicie wiedzieć, że poprzednio, zanim organizowałem zlot, byłem tam kilka lat temu), jak się pobłądzi trochę po Włodyce - bo w labiryncie dróg tej tajnej fabryki można się zgubić, choćby się tam było poprzedniego dnia, jak się popatrzy ile tam tego jest - budynki, magazyny, garaże, ciemne czeluści jakichś kanałów, otwory wentylacyjne podziemi (w jeden taki prawie wpadłem motocyklem - brakło dosłownie centymetrów ) - sceneria nadająca się do dobrego horroru, a co najmniej do gier Doom albo Quake. Jedziecie drogą 30 metrów obok Muchołapki i jej nie widzicie - tak sprytnie jest umieszczona. A tu ani ptak nie zaćwierka, ani żywego ducha nie ma, zwłaszcza że trafiłem tam pod wieczór - oświetlenie potęgowało efekt, zwłaszcza, że znałem legendy na temat tego miejsca i wydało się, że armia cieni spoziera z otchłani podziemi góry Jakbyśmy tam trafili pod koniec podróży - to byłby efekt
MP
A gdzie byłeś jak się organizatorzy prezentowali
Zakończenie na Roztoczu
Zakończenie na Roztoczu
Ostatnio zmieniony pn 19 gru, 2011 14:16 przez szuler, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam,
Marcin
"Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem
Marcin
"Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem
Aaaaa - zatrybiłem Wychodzi mi, że chodzi o rozpoczęcie 2013. Podpowiem jednak, że rozpoczęcia to trudny temat w Sudetach ze względu na bardzo surowy i zmienny klimat - pamiętacie ostatni długi weekend majowy, kiedy to spadło w różnych miejscach po kilkadziesiąt centymetrów śniegu Znajomi kiblowali w Karpaczu do 5-go maja, zanim się to stopiło i mogli jako tako dojechać motocyklami do domu A namawiali mnie na tą wycieczkę Dobrym przykładem sudeckiego klimatu jest Śnieżka - średnia roczna temperatura to 0,1°C, a śnieg pada nawet w lipcu. Mocno wieje tu przez 290 dni w roku, a tylko 3 są bezwietrzne, mgła pokrywa wierzchołek przez 296 dni w roku Nieraz wyjeżdżałem np. z Jeleniej Góry przy pięknej pogodzie w kierunku kłębowiska chmur spowijających Śnieżkę, aby na górze zdychać z zimna i wilgoci. A to tylko 1602 m n.p.m. Niemniej - nierzadko jeszcze długo po zimie zdarzają się nieprzejezdne drogi - w tym roku np. w kwietniu wybrałem się penetrować Góry Bystrzyckie i tak od 600 m n.p.m. zatrzymywały mnie zwały śniegu na wschodnich zboczach. Jedni ludzie targali w tym samym kierunku terenówką, najpierw wyśmiali mnie, że odpuściłem na motorze, a po stu metrach sami się zakopali I to na amen
W każdym razie w tym roku cudem jest, że mieliśmy fajną pogodę na zlot, co więcej - aż do października utrzymywała się nawet lepsza pogoda. Wrzesień - październik to jednak według mnie najlepsze miesiące na Sudety, choć wtedy, kiedy my tam byliśmy, jeszcze za mało było kolorów jesieni, bo akurat taka była w tym roku aura, ale normalnie od połowy września zaczyna być kolorowo
W każdym razie w tym roku cudem jest, że mieliśmy fajną pogodę na zlot, co więcej - aż do października utrzymywała się nawet lepsza pogoda. Wrzesień - październik to jednak według mnie najlepsze miesiące na Sudety, choć wtedy, kiedy my tam byliśmy, jeszcze za mało było kolorów jesieni, bo akurat taka była w tym roku aura, ale normalnie od połowy września zaczyna być kolorowo
MP
Pamiętacie zlot w Górach Sowich Pytam w związku z ostatnimi rewelacjami znanymi pod roboczym kryptonimem "Złoty Pociąg". Właśnie jutro po raz n-ty jadę tam trochę powęszyć - zrobi się trochę Gór Wałbrzyskich, trochę Sowich Niestety samochodem... A - zajrzę jeszcze do Jacentego do Hondy w Świdnicy w kwestii nowej Afriki
MP