...i wolna dyskusja
Moderatorzy: bogdanbc, descomp
- Grzechutek
- Klubowicz VCP
- Posty: 430
- Rejestracja: ndz 28 lis, 2010 05:26
-
- Posty: 18
- Rejestracja: pn 23 sty, 2017 18:59
Oczywiście *
___________________________________
*) a będzie to właśnie przypadek o którym wspominam w temacie "Zapisy". Na liście po zgłoszeniu kolegi berlińczyka pojawi się wtedy wpis:
2) Roblew1985 (2 osoby)
a) (np.) Uwe z Berlina
- a oczekiwał będę od Ciebie wpłaty 700,- zł tytułem "IZERY2019: ROBLEW1985, UWE"
___________________________________
*) a będzie to właśnie przypadek o którym wspominam w temacie "Zapisy". Na liście po zgłoszeniu kolegi berlińczyka pojawi się wtedy wpis:
2) Roblew1985 (2 osoby)
a) (np.) Uwe z Berlina
- a oczekiwał będę od Ciebie wpłaty 700,- zł tytułem "IZERY2019: ROBLEW1985, UWE"
Ostatnio zmieniony ndz 30 gru, 2018 16:03 przez MarekP, łącznie zmieniany 4 razy.
MP
Śniegu nie było, ale mgła i owszem Kiedy w piątek wieczorem cisnąłem DK30 z Jeleniej Góry na Gryfów, miejscami widoczność nie przekraczała kilku metrów
Po pokonaniu łącznie ponad 800 km pozimowy rekonesans rejonu zlotu został wykonany. Jeśli chodzi o odcinki "off" - jest bardzo dobrze. Nie spodziewałem się, że tak szybko podeschną. Istotnie, bardzo dużo było powalonych drzew, ale o dziwo - nawet na zapomnianych gruntowych drogach gminnych i powiatowych, którymi będziemy jechać, drogowcy dokonali stosownych cięć. Pozostało po tym wiele fragmentów drewna i gałęzi, ale te będą stanowić dodatkową atrakcję Rejon górski, więc błoto i piach występują śladowo - dominuje kamień. Wszystkie przewidziane odcinki "off" - w 100 procentach przejezdne bez konieczności zakładania terenowego ogumienia. Natomiast na asfaltach pojawiło się sporo nowych dziur - zastanawiam się, czy wszystkich przymusowo nie puścić terenem
Z ciekawostek - warto odświeżyć sobie ruszanie pod górkę. Będzie sporo wyjazdów tego typu.
Trasę zasadniczo utrzymujemy, chociaż kilka odcinków trzeba zmienić - np. troszkę inaczej pojedzie grupa "ON" w rejonie Świecie / Pobiedna - uderzy na Mirsk, skąd pociągnie w kierunku kamieniołomu bazaltu w Rębiszowie, na który jadąc m. in. urokliwą Kasztanową Drogą poprzez Gierczyn i Kamień natarcie grupy "OFF" poprowadzę osobiście. Ominiemy też klimatyczny ryneczek w Lubomierzu w dalszej części trasy. Niestety przedwieczny kamienny kolorowy bruk pokrywający nawierzchnię zerwano i poczyniono głębokie wykopy - krótko mówiąc rozpoczęto remont, a stopień dekompozycji lubomierskiego rynku nie wskazuje na możliwość zakończenia prac przed naszym spotkaniem. Most w Siedlęcinie zamknięty, co dla nas jest dobrą wiadomością, bo wieżę rycerską po stronie Pogórza Kaczawskiego widać i tak, a znacznie zmniejszył się ruch kołowy na drodze wiodącej na obiad nad zaporą Bobrowice I, w schronisku Perła Zachodu. Muszę powiedzieć, że ostatnio karmią tam zaje... Zaliczyłem dwa obiadki - pierwszy w sobotę przy pomiarze trasy "OFF", drugi w niedzielę przy pomiarze "ON". Pieczeń z karkówki czy "mięsiwe" żeberka w towarzystwie opiekanych knedliczków i grzybowego sosu - mistrzostwo.
A obiadki były wskazane, bo poza porządną trasą fakultatywnie dokonałem ataku na zaporę wodną w Złotnikach od prawego brzegu Kwisy. Jechałem wzdłuż brzegów jeziora, między innymi mijając nasz ośrodek położony z drugiej strony. Droga nieprzejeżdżona, stosy liści wypełniających koleiny i całą nieckę drogi, utrudniając rozpoznanie nawierzchni. W końcu podjazd ok 100÷150 metrów. Chyba mocno popłukany, bo po ostrym ataku w połowie wzniesienia wpadam w koleinę, wewnątrz której były nie tylko duże kamienie, ale i drewniany drąg - stawia mnie prawie bokiem. Ustawiwszy motocykl ponownie na wprost nie mogę ruszyć - ślizgam się na wilgotnych głazach. W końcu schodzę z motocykla i na biegu pałując ile wlezie wypycham go kilkadziesiąt metrów w górę. Tam zmachany spotykam wesołego koleżkę z wędką, który mówi, że trzeba jechać, a nie pchać Fajnie spotkać miejscowego, bo tak w ogóle to zmierzch zapadał, a wokół żywego ducha. Wskazał pewien drobny objazd zniszczonego odcinka starej drogi na zaporę. Na drugi raz chcąc pokonać zaporę (na której tak w ogóle obowiązuje zakaz ruchu) nie będę atakował od Karłowic, ale od Zapusty, gdzie również znajduje się niegdyś w klimatycznej ruinie, dziś odpicowane w prywatnych rękach zamczysko o nazwie Rajsko. Ostatecznie w półmroku prawobrzeżne podejście na Zaporę Złotnicką kończy się powodzeniem i jest to kolejna z dolnośląskich zapór, którą mam przejechaną "na przestrzał". Ale podczas zlotu Wy też w ten sposób dwie zaliczycie W następnej kolejności chyba podejmę desperacką próbę przejechania z Pogórza Wałbrzyskiego na stronę Gór Sowich zaporą na Jeziorze Bystrzyckim, koło której przejeżdżaliśmy podczas zlotu Góry Sowie I
Pogoda w sobotę była znakomita - ponad 20°C, jednak pod wieczór szybko spadła do ok. 7-miu, bym w niedzielę w rejonie Świeradowa zobaczył w południe 4° i szron na drzewach. Nastąpiło typowe dla tych rejonów załamanie pogody. W związku z tym parę słów o naszym schronieniu. Ośrodek jak ośrodek - domki, pokoje, obszerne pole kempingowe, plaża, jezioro w otoczeniu gór. Do dyspozycji salon gier typu bilard, piłkarzyki czy ping-pong, siłownia, salka zabaw dla dzieci, salonik z kominkiem i barkiem, wiele miejsc do niecenia ognisk, zewnętrzny grill itd. Gdyby ktoś nie uczestniczył w objazdówce, może sobie kajak albo rower wodny wypożyczyć i popływać po jeziorze. Ponieważ jednak zawiaduje tym firma zewnętrzna, potrzebna byłaby wcześniejsza informacja o ilości osób i porze.
W ośrodku dość mocno podkręcony hajcung w podłodze - mam nadzieję, że to tylko o tej porze roku
W niedzielę objechawszy trasę "ON", zjadłszy obiad w Perle i pogadawszy z zarządcą zamku Lenno we Wleniu ruszyłem do domu, tym razem rezygnując z drogi przez Bolków i Świebodzice na rzecz jednej z ulubionych dróg wojewódzkich - 367, poprzez Przełęcz Kowarską prowadzącą na Kamienną Górę i Wałbrzych, w którym równie ulubioną DW381 uderzyłem w kierunku Kłodzka i dalej krajową 46-ką na Nysę i Opole.
Na 381 w Nowej Rudzie - Słupcu, tuż przy wieży szybowej nieczynnego szybu "Nowy-1" - zatrzymuje mnie policja. Zagapiłem się na szyb - i 70 na 50-ciu. Ponieważ jest to jednak jedna z moich ulubionych dróg (tak jak wiele zaczynających się od cyfry "3") - kończy się pouczeniem, "za wzorcowo wykonany manewr lewoskrętu do kontroli drogowej" jak słyszę od funkcjonariusza, zresztą pełnego podziwu dla jeźdźca cisnącego kawał drogi w niskiej temperaturze i z niemałym dorobkiem kilometrowym - bo o doświadczenie też zapytał.
Jeszcze przed świętami jadę drugi raz, aby przetestować trasy po koniecznych modyfikacjach. Poza tym fajnie się jeździło, fajnie zwiedzało i... spało w dolinie nad jeziorem. Dawno nie zaliczyłem równie udanego motocyklowego weekendu o tak wczesnej porze wiosny, w dodatku w jednym z najzimniejszych rejonów Polski
Po pokonaniu łącznie ponad 800 km pozimowy rekonesans rejonu zlotu został wykonany. Jeśli chodzi o odcinki "off" - jest bardzo dobrze. Nie spodziewałem się, że tak szybko podeschną. Istotnie, bardzo dużo było powalonych drzew, ale o dziwo - nawet na zapomnianych gruntowych drogach gminnych i powiatowych, którymi będziemy jechać, drogowcy dokonali stosownych cięć. Pozostało po tym wiele fragmentów drewna i gałęzi, ale te będą stanowić dodatkową atrakcję Rejon górski, więc błoto i piach występują śladowo - dominuje kamień. Wszystkie przewidziane odcinki "off" - w 100 procentach przejezdne bez konieczności zakładania terenowego ogumienia. Natomiast na asfaltach pojawiło się sporo nowych dziur - zastanawiam się, czy wszystkich przymusowo nie puścić terenem
Z ciekawostek - warto odświeżyć sobie ruszanie pod górkę. Będzie sporo wyjazdów tego typu.
Trasę zasadniczo utrzymujemy, chociaż kilka odcinków trzeba zmienić - np. troszkę inaczej pojedzie grupa "ON" w rejonie Świecie / Pobiedna - uderzy na Mirsk, skąd pociągnie w kierunku kamieniołomu bazaltu w Rębiszowie, na który jadąc m. in. urokliwą Kasztanową Drogą poprzez Gierczyn i Kamień natarcie grupy "OFF" poprowadzę osobiście. Ominiemy też klimatyczny ryneczek w Lubomierzu w dalszej części trasy. Niestety przedwieczny kamienny kolorowy bruk pokrywający nawierzchnię zerwano i poczyniono głębokie wykopy - krótko mówiąc rozpoczęto remont, a stopień dekompozycji lubomierskiego rynku nie wskazuje na możliwość zakończenia prac przed naszym spotkaniem. Most w Siedlęcinie zamknięty, co dla nas jest dobrą wiadomością, bo wieżę rycerską po stronie Pogórza Kaczawskiego widać i tak, a znacznie zmniejszył się ruch kołowy na drodze wiodącej na obiad nad zaporą Bobrowice I, w schronisku Perła Zachodu. Muszę powiedzieć, że ostatnio karmią tam zaje... Zaliczyłem dwa obiadki - pierwszy w sobotę przy pomiarze trasy "OFF", drugi w niedzielę przy pomiarze "ON". Pieczeń z karkówki czy "mięsiwe" żeberka w towarzystwie opiekanych knedliczków i grzybowego sosu - mistrzostwo.
A obiadki były wskazane, bo poza porządną trasą fakultatywnie dokonałem ataku na zaporę wodną w Złotnikach od prawego brzegu Kwisy. Jechałem wzdłuż brzegów jeziora, między innymi mijając nasz ośrodek położony z drugiej strony. Droga nieprzejeżdżona, stosy liści wypełniających koleiny i całą nieckę drogi, utrudniając rozpoznanie nawierzchni. W końcu podjazd ok 100÷150 metrów. Chyba mocno popłukany, bo po ostrym ataku w połowie wzniesienia wpadam w koleinę, wewnątrz której były nie tylko duże kamienie, ale i drewniany drąg - stawia mnie prawie bokiem. Ustawiwszy motocykl ponownie na wprost nie mogę ruszyć - ślizgam się na wilgotnych głazach. W końcu schodzę z motocykla i na biegu pałując ile wlezie wypycham go kilkadziesiąt metrów w górę. Tam zmachany spotykam wesołego koleżkę z wędką, który mówi, że trzeba jechać, a nie pchać Fajnie spotkać miejscowego, bo tak w ogóle to zmierzch zapadał, a wokół żywego ducha. Wskazał pewien drobny objazd zniszczonego odcinka starej drogi na zaporę. Na drugi raz chcąc pokonać zaporę (na której tak w ogóle obowiązuje zakaz ruchu) nie będę atakował od Karłowic, ale od Zapusty, gdzie również znajduje się niegdyś w klimatycznej ruinie, dziś odpicowane w prywatnych rękach zamczysko o nazwie Rajsko. Ostatecznie w półmroku prawobrzeżne podejście na Zaporę Złotnicką kończy się powodzeniem i jest to kolejna z dolnośląskich zapór, którą mam przejechaną "na przestrzał". Ale podczas zlotu Wy też w ten sposób dwie zaliczycie W następnej kolejności chyba podejmę desperacką próbę przejechania z Pogórza Wałbrzyskiego na stronę Gór Sowich zaporą na Jeziorze Bystrzyckim, koło której przejeżdżaliśmy podczas zlotu Góry Sowie I
Pogoda w sobotę była znakomita - ponad 20°C, jednak pod wieczór szybko spadła do ok. 7-miu, bym w niedzielę w rejonie Świeradowa zobaczył w południe 4° i szron na drzewach. Nastąpiło typowe dla tych rejonów załamanie pogody. W związku z tym parę słów o naszym schronieniu. Ośrodek jak ośrodek - domki, pokoje, obszerne pole kempingowe, plaża, jezioro w otoczeniu gór. Do dyspozycji salon gier typu bilard, piłkarzyki czy ping-pong, siłownia, salka zabaw dla dzieci, salonik z kominkiem i barkiem, wiele miejsc do niecenia ognisk, zewnętrzny grill itd. Gdyby ktoś nie uczestniczył w objazdówce, może sobie kajak albo rower wodny wypożyczyć i popływać po jeziorze. Ponieważ jednak zawiaduje tym firma zewnętrzna, potrzebna byłaby wcześniejsza informacja o ilości osób i porze.
W ośrodku dość mocno podkręcony hajcung w podłodze - mam nadzieję, że to tylko o tej porze roku
W niedzielę objechawszy trasę "ON", zjadłszy obiad w Perle i pogadawszy z zarządcą zamku Lenno we Wleniu ruszyłem do domu, tym razem rezygnując z drogi przez Bolków i Świebodzice na rzecz jednej z ulubionych dróg wojewódzkich - 367, poprzez Przełęcz Kowarską prowadzącą na Kamienną Górę i Wałbrzych, w którym równie ulubioną DW381 uderzyłem w kierunku Kłodzka i dalej krajową 46-ką na Nysę i Opole.
Na 381 w Nowej Rudzie - Słupcu, tuż przy wieży szybowej nieczynnego szybu "Nowy-1" - zatrzymuje mnie policja. Zagapiłem się na szyb - i 70 na 50-ciu. Ponieważ jest to jednak jedna z moich ulubionych dróg (tak jak wiele zaczynających się od cyfry "3") - kończy się pouczeniem, "za wzorcowo wykonany manewr lewoskrętu do kontroli drogowej" jak słyszę od funkcjonariusza, zresztą pełnego podziwu dla jeźdźca cisnącego kawał drogi w niskiej temperaturze i z niemałym dorobkiem kilometrowym - bo o doświadczenie też zapytał.
Jeszcze przed świętami jadę drugi raz, aby przetestować trasy po koniecznych modyfikacjach. Poza tym fajnie się jeździło, fajnie zwiedzało i... spało w dolinie nad jeziorem. Dawno nie zaliczyłem równie udanego motocyklowego weekendu o tak wczesnej porze wiosny, w dodatku w jednym z najzimniejszych rejonów Polski
Ostatnio zmieniony pn 25 mar, 2019 22:10 przez MarekP, łącznie zmieniany 1 raz.
MP
-
- Posty: 121
- Rejestracja: pn 14 wrz, 2009 15:29
Uffff - lista uczestnictwa z uwzględnieniem przypadków szczególnych zamknięta, można wreszcie dogrywać tematy z miejscówkami. Trochę maili dzisiaj poszło :;kompik::
Ostatnio zmieniony ndz 14 kwie, 2019 19:25 przez MarekP, łącznie zmieniany 2 razy.
MP
Przedostatni przedzlotowy audyt wykonany Pokonując kolejne 800 km znalazłem kompromisowy odcinek dla trasy "ON". Postanowiłem zaoszczędzić grupie asfaltowej przejazdu na rogatki Świeradowa przez Pobiedną - asfalt wyrąbany, na znacznym odcinku przejazd przez miejscowość. Dlatego kosztem pewnego cofnięcia, tak jak zapowiadałem, wytyczyłem nową ścieżkę przez Mirsk. Zwolennicy dobrych asfaltów, niekończących się zakrętów i pięknych krajobrazów będą z niej zadowoleni. Przez Lubomierz przejeżdżamy obok rozkopanego rynku - będzie można rzucić w lewo okiem, za to dołączyłem do programu Las Radoniowski - szybka droga z bardzo dobrym asfaltem i zakrętami wśród świerków. Ciekawostka - jeśli w Polsce kiedyś powstanie elektrownia jądrowa, to jednym z najbardziej prawdopodobnych miejsc wydobycia rud jest właśnie Radoniów, gdzie do dzisiaj można zajechać do tzw. "zony Radoniów" - strefy dawnej kopalni rud uranu, czego swego czasu też dokonałem, ale jak na zlot jest to miejsce zbyt trudno dostępne.
I tu nowość - na koniec trasy wprowadzę nietypową dla siebie modyfikację i poprowadzę ją przez stację paliw ORLEN w Gryfowie. Każdy będzie mógł zatankować na następny dzień, czy kupić parę drobiazgów (zaraz obok jest też dyskont spożywczy). Na sobotni ranek natomiast należy przyjechać ze zbiornikiem zatankowanym w stopniu umożliwiającym pokonanie, powiedzmy z zapasem - do 200 km.
Znalazłem też kilka miejsc, gdzie nawigacja robi błąd - potrzebne będą ze 2 punkty wymuszenia dla trasy "ON", aby Antek nie musiał się przeciskać wąskimi drogami między domostwami. Dogadałem też kilka innych szczegółów. Na obiad w Perle Zachodu żurek, pieczeń z karkówki w sosie grzybowym (grzyby leśne, kilka sztuk znajdziecie w sosie w całości), opiekane kopytka i surówki. W ośrodku poza kolacją grillową ognisko z kiełbaskami i to nie być może, a na pewno. DJ w piątek 19-1.
Ogólnie kolejna fajna wycieczka, jeśli nie liczyć dość trudnych warunków. W piątek na dojeździe było to dość przenikliwe zimno, gdy koło 22-giej dojechałem na miejsce, było już poniżej zera i dało się zauważyć w snopie świateł reflektora pierwsze płatki śniegu. Dobrze, że wziąłem swój śpiwór, bo domek, w którym mieszkałem, był dość mocno wychłodzony. A - w domku nie znalazłem ręczników, a 3 tygodnie temu w pokoju tak. W sobotni ranek mimo zapowiedzi nie padał śnieg, a temperatura niespodziewanie wzrosła do 5-ciu, a nawet 8-miu stopni w środku dnia. Mimo to na skutek lekkiego wiatru i wilgoci na postojach czuło się zimno. Załamanie pogody przyszło w nocy - spadek temperatury poniżej zera i lekkie opady śniegu. Dopiero koło 9-tej rano temperatura wzrosła do 1-2 stopni i można było ryzykować wyruszenie z ośrodka. Jeszcze mokro, ale miejscami już podsychało. Pomiędzy Rozdrożem Izerskim a Zakrętem Śmierci 0°C, na drodze miejscami śnieżna ciapa i cały czas gęsta mgła, a potem - coraz lepiej, by zakończyć w domu w pełnym słońcu i 15-stu stopniach.
To by było na tyle. Oby pogoda za dwa tygodnie dopisała
I tu nowość - na koniec trasy wprowadzę nietypową dla siebie modyfikację i poprowadzę ją przez stację paliw ORLEN w Gryfowie. Każdy będzie mógł zatankować na następny dzień, czy kupić parę drobiazgów (zaraz obok jest też dyskont spożywczy). Na sobotni ranek natomiast należy przyjechać ze zbiornikiem zatankowanym w stopniu umożliwiającym pokonanie, powiedzmy z zapasem - do 200 km.
Znalazłem też kilka miejsc, gdzie nawigacja robi błąd - potrzebne będą ze 2 punkty wymuszenia dla trasy "ON", aby Antek nie musiał się przeciskać wąskimi drogami między domostwami. Dogadałem też kilka innych szczegółów. Na obiad w Perle Zachodu żurek, pieczeń z karkówki w sosie grzybowym (grzyby leśne, kilka sztuk znajdziecie w sosie w całości), opiekane kopytka i surówki. W ośrodku poza kolacją grillową ognisko z kiełbaskami i to nie być może, a na pewno. DJ w piątek 19-1.
Ogólnie kolejna fajna wycieczka, jeśli nie liczyć dość trudnych warunków. W piątek na dojeździe było to dość przenikliwe zimno, gdy koło 22-giej dojechałem na miejsce, było już poniżej zera i dało się zauważyć w snopie świateł reflektora pierwsze płatki śniegu. Dobrze, że wziąłem swój śpiwór, bo domek, w którym mieszkałem, był dość mocno wychłodzony. A - w domku nie znalazłem ręczników, a 3 tygodnie temu w pokoju tak. W sobotni ranek mimo zapowiedzi nie padał śnieg, a temperatura niespodziewanie wzrosła do 5-ciu, a nawet 8-miu stopni w środku dnia. Mimo to na skutek lekkiego wiatru i wilgoci na postojach czuło się zimno. Załamanie pogody przyszło w nocy - spadek temperatury poniżej zera i lekkie opady śniegu. Dopiero koło 9-tej rano temperatura wzrosła do 1-2 stopni i można było ryzykować wyruszenie z ośrodka. Jeszcze mokro, ale miejscami już podsychało. Pomiędzy Rozdrożem Izerskim a Zakrętem Śmierci 0°C, na drodze miejscami śnieżna ciapa i cały czas gęsta mgła, a potem - coraz lepiej, by zakończyć w domu w pełnym słońcu i 15-stu stopniach.
To by było na tyle. Oby pogoda za dwa tygodnie dopisała
MP
Ktoś wydzwania ::??:: Bym oddzwonił, ale numer zastrzeżony. Proponuję prywatne wiadomości, SMS albo mail: marekp71@poczta.onet.pl
MP