Hej.
Byłem pod Grunwaldem w tym roku, żeby pocieszyć się myślą iż tym razem Niemcy przegrają. I stało się - przegrali. Uff ... (choć ponoć nie było łatwo)
Muszę przyznać, że impreza się nie tyle co komercjalizuje co Disnejlanduje. Kolejki linowe, punkty zabaw dla dzieci niewiele już mają wspólnego z Bitwą, która jest tylko chwilowym dodatkiem do dziecięcego pikniku, piwnego rubaszenia, ogólnego chaosu komunikacyjnego, porodu na trawniku, kojejek do punktów gastronomii, sprzedaży pamiątek made in China, rekrutacji zaciężnej do Wojska Polskiego, zwiedzania wnętrza Hummera.
Na tym tle "średniowiecze" stragany ginęły jak marzenia Polski o futbolowym tryumfie. Gdzieniegdzie jeszcze wałęsały się wyłudzające pieniądze średniowieczne cienie żebraków.
Jedynie średnioweiczne męki pańskie przeżywali odziani w skóry motocykliści zlani potem przez wystawienie na słońce, trawowi i zbożowi alergicy, oraz matki szukające swoich latorośli.
W przyszłym roku chyba sobie odpuszczę - ciekawsze już są inscenizacje w Ogrodzieńcu, Gniewie, czy na Kaszubach - o czym mówiłem na zlocie inauguracyjnym.
A teraz najśmieszniejsze.
Na bitwie byłem rowerem ale widziałem co najmniej dwa Viaderka.
Koledzy - kto z was był ? i jakie macie wrażenia ?
Grunwald 2008
Moderatorzy: bogdanbc, descomp
Grunwald 2008
Ostatnio zmieniony pn 14 lip, 2008 08:39 przez bogdanbc, łącznie zmieniany 3 razy.
Bogdan "bc" z Sopot,
od 21.04.2007 "drużynowy" (w zastępstwie Wiesia)
od 21.04.2007 "drużynowy" (w zastępstwie Wiesia)
Re: Grunwald 2008
Witam!A teraz najśmieszniejsze.
Na bitwie byłem rowerem ale widziałem co najmniej dwa Viaderka.
Koledzy - kto z was był ? i jakie macie wrażenia ?
No to się mieliśmy okazję spotkać. Jestem tym nowicjuszem z Torunia, który sobie niedawno Viaderko kupił ale jeszcze nigdzie na zlocie nie zdążył sie pokazć. Wcześniej to była AT, którą oddałem w dobre ręce po wielu km wspólnych przeżyć.
Mam nadzieję, że niebawem się jakoś wspólnie napijemy.... Jeśłi czas pozoli to do Ustronia przyjadę z plecaczkiem
Pod Gurnwaldem poległo moje wyobrażenie o tej imprezie. Festyn niczym w Ameryce - festiwal kultur i epok.
Trochę szkoda, bo już w odległośći przekraczającej słyszenie rżenie koni i trzask broni, trudno się jakoś wczuć w klimat tego wydarzenia.
Gratulacje oczywiście dla wszystkich, którzy się udzielali w ciężkich, płytowych zbrojach biegając po wypalonej i palonej trawie w temperaturze wywołujacej macerację skóry na tyłkach pod skórzanymi portkami niektórych cyklistów
Był to jednak fajny pretekst do sympatycznej wycieczki na naszych maszynach, a i deszcz poczekał do naszego powrotu do domu.
Pozdrawiam!
Wojtek - doktur z Motocyklistów Torunia
Ostatnio zmieniony pn 14 lip, 2008 15:49 przez wochu, łącznie zmieniany 1 raz.