autor: MarekP » pn 15 lut, 2016 21:06
A jakie mają być te buty do tych pieszych wędrówek
Bo Marcin "Szuler" ma rację - nie zawsze nawet dobre obuwie turystyczne zapewniają dobrą ochronę przy zwiększeniu prędkości obciążenia. Ja mam np.
Engadiny Meindla. Genialny trep, kupiłem, chociaż drogie i niemieckie
Mega wygodne, mimo, że to skóra natłuszczana i woskowana, ale bez membrany - mocno wodoodporne. Naprawdę można skakać po rumoszu skalnym, skale, błocie - noga nie cierpi, wręcz odpoczywa. Ale na motocykl nie założyłbym ich z dwóch względów. Pierwszy to dość wysoka strefa śródstopia i palców - trzeba wykonać duży ruch stopą pod i nad dźwignię zmiany biegów. Drugi, to mimo dobrze chronionej, usztywnionej kostki i wysokiej podeszwy z tzw. otokiem - brak sztywnych wkładek ochronnych. I czasem, wykonawszy w górach zły ruch - to czuć. Przypadkowe mocne kopnięcie palcami w kamień - czuć, uderzenie podbiciem w kamień - czuć, uderzenie w kostkę mniej - ale też czuć. Muszę nadmienić, że preferuję wejścia na szczyty czy do podziemi w stylu dość sportowym - stąd nierzadkie urazy. Myślę, że Engadin a z nim większość butów tzw. trekkingowych, jako but motocyklowy odpada.
Jest wszakże jeden WYJĄTEK nad którym warto byłoby się pochylić:
Kupczak MON 928 - dwaj kumple takowe posiadają. Co prawda w strefie śródstopia też wysoki, jednak nie tak jak Meindl'e. Jako obuwie typu desantowego mocniej opancerzone, zaopatrzone w Gore-tex, wykonane z jedynie słusznej czarnej,
licowanej skóry. Świetne do chodzenia, jeden z kolegów, który je ma, a wcześniej posiadał Meindle, twierdzi, że są znacznie lepsze, bardziej sportowe, nadające się do walki (jest żołnierzem). Przymierzywszy - potwierdzam. Z tego, co widzę, dźwignia zmiany biegów ślad może zostawi, ale lica nie przetrze, chyba, żeby w nią kopać
Jeśli miałbym iść w tym kierunku - na bank wybrałbym te buty. Zwłaszcza, że polskie
Niemniej trzeba mieć świadomość, że prawdziwego, sięgającego powyżej połowy łydki motocyklowego buta nic nie zastąpi. Tu rządzi prędkość. Nie musi być zbyt wielka, by połamać palce, kości śródstopia, czy staw skokowy, albo stłuc to wszystko tak, że nawet Kupczaki trzeba będzie rozcinać skalpelem ::#:: Już wiele butów przeznaczonych na moto stanowi pewien kompromis. Np. wspomniany Sidi Adventure to świetny but, niemniej naprawdę bezkompromisowym byłby raczej Sidi Crossfire. Prawdziwe enduro. Wysoki, okuty, sztywny. Tylko do turystyki za zimny, za mało wodoodporny, niezbyt wygodny przy chodzeniu. Stąd, jeśli już zostać przy Sidi jako matrycy porównawczej, modele takie jak Adventure, On Road czy Armada.
A jakie mają być te buty do tych pieszych wędrówek :?: Bo Marcin "Szuler" ma rację - nie zawsze nawet dobre obuwie turystyczne zapewniają dobrą ochronę przy zwiększeniu prędkości obciążenia. Ja mam np. [URL=http://www.dobrybut.com/pol_pl_Trekkingi-Meindl-Engadin-Men-1823_6.jpg][b]Engadiny[/b][/URL] Meindla. Genialny trep, kupiłem, chociaż drogie i niemieckie ;-) Mega wygodne, mimo, że to skóra natłuszczana i woskowana, ale bez membrany - mocno wodoodporne. Naprawdę można skakać po rumoszu skalnym, skale, błocie - noga nie cierpi, wręcz odpoczywa. Ale na motocykl nie założyłbym ich z dwóch względów. Pierwszy to dość wysoka strefa śródstopia i palców - trzeba wykonać duży ruch stopą pod i nad dźwignię zmiany biegów. Drugi, to mimo dobrze chronionej, usztywnionej kostki i wysokiej podeszwy z tzw. otokiem - brak sztywnych wkładek ochronnych. I czasem, wykonawszy w górach zły ruch - to czuć. Przypadkowe mocne kopnięcie palcami w kamień - czuć, uderzenie podbiciem w kamień - czuć, uderzenie w kostkę mniej - ale też czuć. Muszę nadmienić, że preferuję wejścia na szczyty czy do podziemi w stylu dość sportowym - stąd nierzadkie urazy. Myślę, że Engadin a z nim większość butów tzw. trekkingowych, jako but motocyklowy odpada.
Jest wszakże jeden WYJĄTEK nad którym warto byłoby się pochylić: [URL=http://armyworld.pl/pol_pl_Buty-Wojskowe-Skorzane-KUPCZAK-Gore-tex-928-MON-Oryginal-Nowe-3266_2.jpg][b]Kupczak MON 928[/b][/URL] - dwaj kumple takowe posiadają. Co prawda w strefie śródstopia też wysoki, jednak nie tak jak Meindl'e. Jako obuwie typu desantowego mocniej opancerzone, zaopatrzone w Gore-tex, wykonane z jedynie słusznej czarnej, [u]licowanej[/u] skóry. Świetne do chodzenia, jeden z kolegów, który je ma, a wcześniej posiadał Meindle, twierdzi, że są znacznie lepsze, bardziej sportowe, nadające się do walki (jest żołnierzem). Przymierzywszy - potwierdzam. Z tego, co widzę, dźwignia zmiany biegów ślad może zostawi, ale lica nie przetrze, chyba, żeby w nią kopać :lol: Jeśli miałbym iść w tym kierunku - na bank wybrałbym te buty. Zwłaszcza, że polskie :mrgreen:
Niemniej trzeba mieć świadomość, że prawdziwego, sięgającego powyżej połowy łydki motocyklowego buta nic nie zastąpi. Tu rządzi prędkość. Nie musi być zbyt wielka, by połamać palce, kości śródstopia, czy staw skokowy, albo stłuc to wszystko tak, że nawet Kupczaki trzeba będzie rozcinać skalpelem ::#:: Już wiele butów przeznaczonych na moto stanowi pewien kompromis. Np. wspomniany Sidi Adventure to świetny but, niemniej naprawdę bezkompromisowym byłby raczej Sidi Crossfire. Prawdziwe enduro. Wysoki, okuty, sztywny. Tylko do turystyki za zimny, za mało wodoodporny, niezbyt wygodny przy chodzeniu. Stąd, jeśli już zostać przy Sidi jako matrycy porównawczej, modele takie jak Adventure, On Road czy Armada.